Nad wszystkim dominuje zgarbiona Statua Wolności, choć gości zaprasza dumna Matka Boska Zwycięska, upamiętniająca rok 1920 i Chrystus. Jesteśmy w Kleczkowie, małej wsi w gminie Troszyn, leżącej nad rzeką Ruż, na skraju Mazowsza. Wchodzimy do ogrodu Państwa Dzwonkowskich.

Do domu prowadzi aleja. Z jednej strony mamy bukszpan z drugie – tuje, nad którymi wznosi się zielona i drewniana „Wolność Opromieniająca Świat”, czyli Statua Wolności. Im dalej tym rzeźb jest więcej. Wyłaniają się spod zielonych pierzyn trzmielin, miodunki i forsycji.

Ogromne i kolorowe motyle siedzą na drzewach. Nad jednym z nich wielka, groźna głowa jakby połączenie muminkowego Bobka i żarłocznej wersji Kaonashi, niby duch, czekający na wędrowców leszy z gęstą czupryną winobluszczu.
Są wśród nich różowe flemingi, bociany, niebieskie żurawie. Pod kolorowymi pergolami stoją Kargul i Pawlak, raczej już pogodzeni ze sobą. Jest też potężny niedźwiedź z garncem miodu. Na drewnianej altance wisi potężny pająk, trzymający w sieci przerażonych Gucia i Maję.

Wszystko wykonane z drewna i pomalowane przez Pana Stanisława Dzwonkowskiego. Powstają od lat 80. XX wieku, od niedawna zaludniają ogród, którym opiekuje się jego żona – Krystyna. Osiedlili się w Kleczkowie kilka lat temu. To rodzinne strony Pana Stanisława. Wcześniej oboje mieszkali w Łomży. Całe zawodowe życie przepracowali w Zakładach Przemysłu Bawełnianego „Narew”. Na emeryturze chcieli żyć bliżej przyrody.

W Kleczkowie rozebrali murowaną chałupę, którą w 1904 roku postawił dziadek Stanisława Dzwonkowskiego. Na jej miejscu wznieśli dom z drewna i drewnem wyłożony w środku. Zostawili jednak po dziadkowej chałupie pamiątkę w formie kapliczki z napisem „Dachówka i cegła z domu murowanego przez dziadka Piotra Dzwonkowskiego, A.D. 1885.”
Domu pilnują dwa, groźnie wyglądające zające. Pod spadzistym dachem werandy pętlą się różnokolorowe ptaki i ptaszory. Wchodzimy do środka. Na wyłożonych jasnym drewnem ścianach wiszą płaskorzeźby pana Stanisława. Na drewnianej komodzie stoją dwa orły jeden z napisem „1914”, drugi „1920”, pośrodku popiersie Piłsudskiego. To ważne symbole. Historia rodziny Dzwonkowski łączy się, czasami tragicznie, z historią ojczyzny.

W 1920 roku Ojciec Pana Stanisława ruszył jako ochotnik wraz z innymi gimnazjalistami z Łomży na wojnę z bolszewikami. Miał wtedy zaledwie 16 lat. W wolnej Polsce był wiejskim aktywistą, współorganizował Kasę Stefczyka, a podczas II wojny światowej walczył w szeregach AK. Babcię Annę, jej córkę i młodszego syna Rosjanie wywiezieni do Kazachstanu.

Każdą rodzinną pamiątkę Pan Stanisław stara się zachować, nadać jej nowe znaczenie. Do dawnej uprzęży dorobił z drewna końskie łby, z chomąta zrobił ramkę, w którą wstawił młodzieńcze zdjęcie żony. Cała artystyczna instalacja wisi teraz w sypialni pp. Dzwonkowskich. Gdzie się nie obrócić pojawia się jakaś rzeźba; a to zafrasowany diabeł z napisem „szukam pracy”, a to Marszałek na kasztance, a to Święty Antoni.
Wcześniej przed domem stało więcej rzeźb. Święty Franciszek, Florian, biskup i papież, wielki orzeł, piechurzy napoleońscy, ule o wielkich twarzach. Część Pan Stanisław część rozdał, część sprzedał turystom. A gości mają z całej Polski i ze świata. Niedawno odwiedziła ich para rowerzystów z Ameryki. Teraz rzeźbiarz z Kleczkowa nie tworzy już tak dużych postaci. Jak mówi: Nie te lata, siły brak.

Mówią, że nazwa Kleczkowo może pochodzić od nazwiska rodziny Kleczkowskich. Najsłynniejszym z rodu był Stefan, major Wojska Polskiego, bohater II wojny światowej, członek Dywizjonu 303, pochowany z honorami na tutejszym cmentarzu. Może też wieś ma swoją nazwę od „klekoczących” bocianów, które ją polubiły i założyły tutaj aż 20 gniazd. A może od słowa „klecić”, czyli pracować, robić coś z niczego. Ta najbardziej pasowałaby do działalności państwa Dzwonkowskich.
(rł)
fot. Eliza i Radek Łabarzewscy
Habitants-Paysagistes w Polsce (cz. 4)