Żaden słownik języka polskiego nie zawierają hasła „Art Brut”. Nie ma tam też jego polskiego odpowiednika, więc nie ma definicji. Hasło funkcjonuje jako bliżej nieokreślona „idea”, w którą wielu coraz więcej chciałoby jak najwięcej wpisać. Czy słusznie? Czy mamy do tego prawo? A jak nie my to kto? Czy ktoś posiada prawo do „Art brut”? Spróbuje to wyjaśnić. Wcześniej jednak opowiem wam pewną historię.
Historia pewnej przyjaźni
Jest 15 września 1971 roku. W czasopiśmie Le Monde ukazuje się tekst Jacques Michel’a o Jean’ie Dubuffet’cie – znanym artyście i kolekcjonerze, który zdecydował umieścić swoje zbiory, które nazwał Collection de l’Art Brut, w Lozannie. Szwajcarskie miasto nie tylko zgodziło się je przyjąć, ale stworzyć też dla nich muzeum. Kolekcja liczyła wtedy ponad 5000 prac 135 autorów.Po tym jak Francja odrzuciła jego dar, Szwajcaria wydaje się naturalnym kierunkiem. To przecież od podróży po szwajcarskich szpitalach psychiatrycznych wszystko się zaczęło.
Tekst w Le Monde’zie czyta Alain Bourbonnais – wzięty paryski architekt, grafik i – nie znany jeszcze światu – kolekcjoner dziwnych przedmiotów oraz twórca NIESFORNYCH (z fr. tourbulents) – gigantyczne marionet poruszanych siłą ludzkich mięśni. Dzień wcześniej widział też na ten temat materiał w telewizji. Zbulwersowany brakiem zainteresowania ze strony francuskich władz i instytucji kultury kolekcją wielkiego francuskiego artysty pisze list (6 października 1971). Prosi w nim Dubuffeta o możliwość obejrzenia jego kolekcji, zanim ta zostanie wywieziona z Francji. Do listu dołączył zdjęcia swoich prac. Dubuffet wzruszony troską młodego architekta i poruszony jego twórczością pisze do niego odpowiedź (8 października 1971). Panowie spotykają się wreszcie i szybko się zaprzyjaźniają.
Bourbonnais wpada na pomysł, że – do czasu otwarcia Muzeum w Lozannie – prace z kolekcji będą prezentowane w Paryżu. Proponuje Atelier Jacob – galerię, którą paryski architekt chce założyć w kamienicy przy rue Jacob, w dzielnicy paryskiej Saint-Germain-des-Pres. Na otwarcie Atelier Jacob Dubuffet wypożycza przyjacielowi dzieła Aloïse, jednej z najważniejszych artystek w jego kolekcji Art Brut. Dubuffet dzieli się również listą 70 adresów twórców nieprofesjonalnych, którzy jego zdaniem są interesujący. Bourbonnais rusza w kraj i po kilku latach sam ma już pokaźną kolekcję. Świadomie rezygnuje z gromadzenia prac osób chorych psychicznie, które dominowały w kolekcji Art Brut zdeponowanej w Lozannie. Te przejmuje Dubuffet. „Znalezieni” twórcy trafiają na wystawy w Atelier Jacob. W ciągu 10 lat działalności galerii – w latach 1972-1982 – Bourbonnais pokazał m.in.: Jano Pesseta, Nedjara, Burles’a, Verbenę, Geisel. To właśnie dzięki odkryciu przez Bourbonnais’go, poprzez Atelier Jacob, prace tych twórców trafiły do muzeum w Lozannie.
25 marca 1986 rok w rozmowie z Laurent Danchin’em, przeprowadzonej w mieszkaniu przy rue Jacob Bourbonnais powiedział: „W rzeczywistości mam [tutaj] osiemdziesiąt twórców z których przynajmniej połowa znajduje się w [Kolekcji] Art Brut [w Lozannie].
Aż pewnego dnia Jean Dubuffet przyszedł do swojego przyjaciela Alaina i oświadczył: Art Brut, czyli to co powstawało od 1901 roku, należy do mojej kolekcji. – Rozumiałem go -wspominał Bourbonnais. – Ten, który połączył te wszystkie prace dwoma fantastycznymi słowami „Art brut”, chce nazwę zachować wyłącznie dla siebie. Powiedział mi jeszcze: „Musisz znaleźć inny termin”. Wtedy zaczęliśmy pisać do siebie. Do dziś mam listy, w których każdy opowiada o swoich propozycjach nazwy dla mojej kolekcji.
Wśród propozycji były: art inventif (pomysłowa), sztuka spontaniczna, sztuka-poza-normami.
– Poza normami? – zdziwił się Bourbonnais.
– Tak – odrzekł Dubuffet. – Poza normami, poza murem! Wszyscy ci ludzie , którzy tworzą, a nie mają swoich biogramów w książkach, są poza…. Niech będzie „art hors-les-normes”
– Jest problem! – nie dawał za wygraną Alain. – Ponieważ ja mam teraz prace Emile’a Ratiera oraz innych, największych „tenorów” kolekcji w Lozannie, i tam nazywają się Art Brut, a w Atelier Jacob – art hors-les-normes?
Dubuffet uśmiechnął się lekko i poprosił, aby jego przyjaciel zbytnio się tym nie przejmował.
– Kiedy będziemy razem– zwrócił się do Alaina – będziemy mówić o nich art brut, ale publicznie, wśród ludzi, nazywać je będziemy art hors-les-normes. Tak też się stało. Natomiast sam Bourbonnais uważał, że termin art hors-les-normes stanowi rozszerzeniem hasła art brut.
Marek Młodecki związany z kolekcją Alaina i Caroline’y Bourbonnais tłumaczy, że według niego wytwory art hors-les-normes „nie chcą być”z-norm-alizowane. – Gdybym miał przetłumaczyć art hors-les-normes użyłbym pojęcia „sztuka niesforna”, czyli ta, która nie ma norm – dodaje.
AOC, czyli wyznaczanie granic
Dlaczego określenie granic było dla Dubuffeta tak ważne? Można założyć, że nie chciał, aby jego walka o stworzenie i utrzymanie kolekcji oraz zachowanie jej wysokiego poziomu, nie poszły na marne. Niepokoiła go możliwość utraty kontroli, a więc i utraty „szlachetności” gatunku, który sam wyhodował i przez ćwierćwiecze pielęgnował. Tutaj warto pamiętać kim był na początku nasz wielki kolekcjoner. To właściciel winnicy, dla którego słowo „brut” to oznaczenie wytrawnego wina musującego (w dokładnym tłumaczeniu „surowy”). Jako właściciel winnicy musiał znać doskonale francuski system apelacji (appellation d’origine contrôlée – AOC), który kształtował się we Francji (jako obowiązujące prawo) na przełomie lat 30 i 40. XX wieku.
Apelacja odzwierciedla osobowość winnicy i producenta (określa rejon produkcji, w którym obowiązują ściśle ustalone zasady uprawy). Dodatkowo spełnia ona jeszcze jedną funkcję o charakterze prawnym. Producent wina, który produkuje je w danym rejonie zgodnie z tymi zasadami otrzymuje zazwyczaj prawo do umieszczania o tym informacji na etykietach swoich wyrobów. Należy pamiętać, że bezpośrednią przyczyną powstania klasyfikacji był też fakt, że standardom oryginalności oraz jakości win z danego regionu zagrażał import tanich win z innych części Francji.
Myślę, że Dubuffet podobnie traktował swoją kolekcję. On sam stanowił jednoosobowy Instytut Kontroli Jakości i Pochodzenia Art Brut, aż do początku lat 70. XX wieku, kiedy to przekazał kolekcję do Lozanny. Od tamtej pory Muzeum Art Brut – zarządzające do dziś kolekcją Dubuffet’a – ma prawo do wydawania certyfikatu AOC.
Pamiętam jak ze Stowarzyszeniem Oto Ja odwiedziliśmy miejsca związane z art brut; brukselskie art)&(marges , muzeum w Lille, galerię ABCD i galerię Christiana Berst’a w Paryżu. Odniosłem wówczas wrażenie, że traktowano nas tam jako uzurpatorów, którzy w sposób nieprawny posługują się terminem „Art Brut” do opisania prac ze swojej kolekcji. Wszędzie też podkreślano, że powinniśmy skontaktować się z Lozanną.
Sprytnie Mekkę Art Brut ominęła Małgorzata Szaefer z poznańskiej Galerii TAK nawiązując współpracę z Muzeum art)&(marges w Brukseli, które artrbutowe AOC zdobyło. W 2013 roku w Brukseli udało jej się zorganizować wystawę „Une Hostie dans une bouteille. Art Outsider Polonais / Hostia w butelce. Art Brut z Polski.” Muzeum art)&(marges (sztuka i margines) we współpracy z Galerią Tak z Poznania (której M. Szaefer szefuje) pokazało w dniach od 21 lutego do 25 maja 2013 roku prace z kolekcji Galerii Art Naif (Kraków), Oto Ja (Płock), Tak (Poznań), Pod Sukniami (Szczecin) oraz Andrzeja Kwasiborskiego (Płock), a więc z najważniejszych „ośrodków”, które kolekcjonują pracę, które można by okeślic jako polskie „Art Brut”. Kuratorkami wystawy były Tatiana Veress (Muzeum art)&(marges) i Małgorzata Szaefer (Galeria Tak). Była to pierwszą zbiorową i tak przekrojowa wystawą polskich twórców art brut za granicą. Pokłosiem tej wystawy była kolejna – „Les Saints d’Art Brut Polonais/ Święci polskiego Art Brut” – w Muzeum Creation Franche w Begles (lipiec – wrzesień 2013). Kuratorem była również Małgorzata Szaefer wespół z Pascalem Rigeade. Na pierwszej pokazano 20 autorów, na drugiej – kilkunastu z Polski (m.in. Kazimierz Cycoń, Barbara Chęcka, Adam Dembiński, Tadeusz Głowala, Władysław Grygny, Marian Henel, Ryszard Kosek, Konrad Kwasek, Edmund Monsiel, Justyna Matysiak, Iwona Mysera, Julian Stręk, Edward Sutor, Maria Wnęk, Stanisław Zagajewski, Henryk Żarski).
Art Brut. Początek
Jak już wiem, przed II wojną światową Jean Dubuffet był winiarzem. Nie lubił tego. Lubił sztukę. Miał wielu przyjaciół artystów, m.in. Antonina Artuad – poetę, który zachorował i trafił do szpitala psychiatrycznego w Rodez. Dubuffet go tam odwiedził. W trakcie wizyty poznał Gastona Ferdiere’a – szefa placówki w latach 1943-46, a także poetę i przyjaciela surrealistów.
Artaud pisał o nim:
„Dr Ferdière 50 razy w ciągu 3 lat poddawał mnie
elektrowstrząsom, abym stracił pamięć, ponieważ uważał, że
jestem nazbyt świadomy.” Dyrektor szpitala w Rodez odpowiadał:
(Artaud) Oskarża mnie o bycie barbarzyńcą, katem… Każdy lekarz,
który pracował w szpitalu psychiatrycznym był celem podobnych
reklamacji, sto a nawet tysiąc razy (…) Ja należę do tych,
którzy wciąż są atakowani. Jeśli pacjent popełnia samobójstwo,
to jest nasza wina. Jeśli wypuszczamy go zbyt wcześnie, a nazajutrz
kogoś zabije, to także nasza wina.”
Ale nie o tym
miałem pisać. Doktor Ferdière opowiedział Dubuffetowi o
niezwykłych dziełach plastycznych zgromadzonych w trzech szpitalach
psychiatrycznych w Szwajcarii: Waldau (kanton berneński), Bel-Air w
pobliżu Genewy i Cèry (Lozanna). Ten ruszył w podróż po
Szwajcarii. W masie anonimowych autorów (niektórzy pozostaną
bezimienni ze względu na tajemnice lekarską) odnalazł trzech
wyjątkowych artystów porównywanych dziś do największych twórców
sztuki współczesnej: Adolfa Wölflie z Waldau, Aloïse z Cèry i
Heinrich’a-Anton’a Müller’a z Münsingen.
Pracę całej trójki staną się zalążkiem kolekcji, a potem jej najbardziej rozpoznawalnymi ikonami. Wtedy też tworzy pierwszą definicję Art Brut.
W 1950 roku, Jean Dubuffet jedzie jeszcze do Heidelbergu (Niemcy), gdzie od 1917 roku, przez kilkanaście lat, dr Hanz Prinzhorn gromadził i badał rysunki i obrazy osób chorych psychicznie. Zebrał ich ponad 4500 dzieł. Dubuffet wchodzi w posiadanie prac z jego kolekcji. Pierwszą definicję art brut tworzy 1945 roku. Po kilku latach ją zweryfikuje, ale nigdy nie zamknie.
Co z tą definicją?
Do dziś nie została ostatecznie dookreślona. Stanowi formę dekretu. Zatem odwołując się do słów Jeana Dubuffeta można powiedzieć, że Art Brut: to są „wytwory”, tj. rysunki, obrazy, rzeźby w drewnie i w kamieniu, asamblaże” – podkreślam, że chodzi o „wytwory”, a nie o „dzieła”, realizowane przez „autorów” a nie przez „artystów” – które Dubuffet zaczął kolekcjonować latem 1945, a w 1949 roku.
Dubufett z trudem znosił oponentów, a wyjaśnianie nazwy napawało go odrazą. „Art Brut to po prostu Art Brut i każdy powinien wiedzieć o co chodzi” – zwykł mawiać.
Zatem odwołując się do definicji Jeana Dubuffeta i cytując prof. Alain Bouillet mogę powiedzieć, że art brut: to są „wytwory”, tj. rysunki, obrazy, rzeźby w drewnie i w kamieniu, asamblaże” – podkreślam, że chodzi o „wytwory”, a nie o „dzieła”, realizowane przez „autorów” a nie przez „artystów” – które Dubuffet zaczął kolekcjonować latem 1945, a w 1949 r. nadał im (pięciopunktową) definicję.
(rł)
Zobacz również zakładkę DEFINICJE