Mój zespół objawów polega na tym, że pociąga mnie wszystko, co popsute, niedoskonałe, ułomne, pęknięte. Interesują mnie formy byle jakie, pomyłki w dziele stworzenia, ślepe zaułki. To, co miało się rozwinąć, ale z jakichś względów pozostało niedorozwinięte; albo wręcz przeciwnie — przerosło plan.
Olga Tokarczuk, Bieguni
Blog zrodził się z fascynacji twórczością i kreatywnością ludzi, którzy wymykają się wszelkim definicjom i najczęściej, zwłaszcza w Polsce, nie budzą zainteresowania tzw. świata sztuki. Na świecie na taki rodzaj twórczości mówi się najczęściej Outsiders Art lub Art Brut. Ale w kręgu moich zainteresowań są również „sztuki” opisane jako Hors-Les-Normes, Art Naif, Art Singulier, Création Spontanée, Art Visionnaire czy Art des Habitants-Paysagistes. Wszystkie te nazwy starałem się w moim blogu opisać. Jednak najlepiej moją pasję „znajdywania” opisuje zamieszczony na początku cytat z Olgi Tokarczuk. Poniżej dalsza część, która dopełnia opisu:
Wszystko, co odstaje od normy, co jest za małe albo za duże, wybujałe lub niepełne, monstrualne i odrażające. Formy, które nie pilnują symetrii, które się multiplikują, przyrastają po bokach, pączkują, lub przeciwnie redukują wielość do jedności. Nie interesują mnie wydarzenia powtarzalne, te, nad którymi z uwagą pochyla się statystyka, te, które wszyscy celebrują z zadowolonym, familiarnym uśmiechem na twarzach. Moja wrażliwość jest teratologiczna, monstrofilalna. Mam nieustanne i męczące przekonanie, że właśnie tutaj prawdziwy byt przebija się na powierzchnię i ujawnia swoją naturę. Nagłe, przypadkowe odsłonięcie. Wstydliwe „ups”, rąbek bielizny spod starannie uplisowanej spódnicy. Metalowy, ohydny szkielet wyłazi nagle spod aksamitnego obicia; erupcja sprężyny z pluszowego fotela, która bezwstydnie demaskuje iluzję wszelkiej miękkości.
Olga Tokarczuk, Bieguni
Tak jak napisała Olga Tokarczuk, mnie również interesuje „wszystko, co odstaje od normy, co jest za małe albo za duże, wybujałe lub niepełne”; wszystko co może Wam się wydać zaskoczeniem, dziwactwem lub kiczem; wszystko co waszym zdaniem zdobi lub nie przydomowy ogródek, budynek, plac przed lub za budynkiem.
Ciekawe, dziwaczne, zaskakujące i niepowtarzalne rzeźby z drewna, betonu, żelaza, przedstawiające zwierzęta, postacie z bajek, ludzi lub cokolwiek innego. Niby-pomniki, portale, wieże, dziwaczne konstrukcje i instalacje, które wydają się nie służyć niczemu jak tylko uciesze tych, którzy je stworzyli. Domy z fasadami z potłuczonych talerzy lub pomalowane we wzory, scenki rodzajowe, napisy, sentencje, motywy biblijne lub baśniowe, itp. Wiem, że czasami bywają lokalną atrakcją, czasami utrapieniem. Ważne, żeby robili je ludzie, którzy każdą pracę wykonują sami, używając własnych narzędzi i materiałów, czerpią sami z siebie.
Chciałbym to wszystko zobaczyć. Chciałbym też poznać tych ludzi. Może macie takich sąsiadów lub słyszeliście opowieści. Jeśli tak, byłbym ogromnie wdzięczny za kontakt.
Przeniosłem tutaj większość tekstów, które tworzyłem pod starym adresem bloga, prowadzonego przeze mnie od początku 2014 roku. Impulsem do jego założenie była wizyta w styczniu 2014 roku w La Fabuloserie w Dicy (Francja) – muzeum, które jest najpiękniejszym miejscem prezentującą sztukę poza normą na świecie.
Na moim nowym blogu łatwiej będzie znaleźć wszystkie moje teksty, które powstały do 2020 roku i te, które będę tworzył na nowo. Twórcy, kolekcjonerzy, miejsca (muzea, galerie), podróże i moje refleksje na temat twórczości i poszukiwania źródeł sztuki – to wszystko znajdziecie w ZNALEZIENIU, bo sztuka jest tam, gdzie nikt jej nie szuka.
Radek Łabarzewski