Oczyszczająca umiejętność zakłócania ustalonych wzorców kultury

Na wernisażu otwierającym „K2: Konečný-Kwasiborski”, czyli wystawę art brut z dwóch kolekcji czeskiej i polskiej, Pavel Konečný opowiedział czym była i jest dla niego pasja kolekcjonowania. Przytaczamy tę wypowiedź za zgodą autora.

Na początek chciałbym powiedzieć, że: Jest mi przykro, że jestem tylko kolekcjonerem, a nie poetą jak ci, których dzieła trafiły do ​​mojej kolekcji.

Gdyby ktoś się zapytał, co mnie pociąga w sztuce spontanicznej (przez którą rozumiem twórczość nieprofesjonalnych autorów w całej swojej rozpiętości, bogactwie oraz różnorodności sposobów działania i form wyrazu), prawdopodobnie odpowiedziałbym, że jest to wrodzona zdolność twórcy do twórczego komunikowania się – w oparciu o niezwykłą wyobraźnię – ze światem zewnętrznym, ale także z własnym wnętrzem. Widzę to w skupionej, pokornej pasji i w zamyśle twórcy, niewiedzącego nic o sztuce i jej funkcjach, tak jak są one rozumiane powszechnie, przez większość przedstawicieli współczesnego, zaawansowanego technologicznie społeczeństwa. Dla mnie ważna jest odkrywająca i oczyszczająca umiejętność zakłócania ustalonych, wzorców kultury i sztuki.

Pavel Konečný, Ondřej Sekanina, Vera Berkova podczas wernisażu w Domu Darmstadt w Płocku

Podziwiam silną, wewnętrzną potrzebę tworzenia, wytrwały atak na własną wyobraźnię, pragnienie osiągnięcia piękna (choć nie tylko) bez żadnej nagrody, ponadto to silnie doświadczane pragnienia… kształtów, kolorów, linii, materii, ich różnych kombinacji, wariacji oraz umiejętność umieszczania ich w nieoczekiwanych kontekstach, nietypowych środowiskach.

Te niezapożyczone z albumów, nieprzeczytane w książkach, impulsy – gromadzone podczas całego życia – wraz z bolesnymi bliznami na duszy, są, nawet jeśli tylko przypadkiem i nieumyślnie, budulcem utopijnego snu, zrodzonego z cudownej, czasem dobrze skrywanej przed innym, obsesji. To dużo bardziej przekonujące niż liczne, publicznie prezentowane, wysiłki innych, uznanych na świecie artystów. Jednak czystość intencji w dobie powszechnej hipokryzji jest prawdziwa tylko do momentu, gdy nie stanie się artykułem oferowanym pod ladą jako towar deficytowy.

Bohumila Hrabala słowa o twórcach samorodnych

Jako wieloletniego kolekcjonera zawsze interesowała mnie opinia moich znajomych artystów, pisarzy i plastyków na temat twórczości outsiderów i autorów marginalnych, którzy w swej niewinności i otwartości bliscy są pełnej autentycznej radości i spontaniczności twórczości dziecięcej. Kiedyś szukałem odpowiedniego i inspirującego tekstu do niewielkiej publikacji zatytułowanej „Dziesięć naiwnych rysunków”, którą miałem okazję redagować, zapytałem – z niewielką nadzieją na sukces – Bohumila Hrabala – światowej sławy czeskiego pisarza, czy nie napisałby, coś na ten temat, przedstawił własny punktu widzenia. Jakież było moje zdziwienie, kiedy faktycznie w październiku 1977 roku przyszedł list z Kerska, w którym wówczas mieszkał, z typowym hrabalskim tekstem poetyckim, z którego przywołam kilka myśli:

Malarz naiwny jest skazany na model swojego wewnętrznego pożądania, malarz naiwny to zatopiona rzeka Punkva, która długo płynęła w głębinach skał, aby nagle pojawić się na słonecznej łące. Bez względu na to, czego malarz się nauczył, ile ma lat, jaką rolę odgrywa w życiu społecznym. /…/ Najważniejsza jest cudowna przemiana człowieka w malarza, niespodziewane szczęście, gdy niebiosa się rozrywają, a sama ręka zapisuje podmuchy płynące z duszy.

Moją kolekcję mógłbym określić jako zespół, który powstał z naturalnej emocjonalnej skłonności do podziwiania bezpretensjonalnej, autentycznej pracy ludzi żyjących zwyczajnym życiem, zwykle na marginesie społeczeństwa. Od początku koncentrowałem się na na sztuce naiwnej, ludowej lub marginalnej i outsiderskiej. Nie miałem żadnego konkretnego celu, ustalonych z góry ścisłych kryteriów selekcji, nie wybierałem procedur i metod dokumentacji, które tworzy wielu pasjonatów i kolekcjonerów rzeczy wszelakich. Oznacza to, że często postępowałem chaotycznie pod wpływem niestałego napływu i odpływu zachwytu.

Mogę porzucić potrzebę posiadania

Zawsze interesują mnie wszelkie formy spontanicznej ekspresji, choć wśród swoich zbiorów nie posiadam, np. żadnych prac tekstylnych czy ceramiki. Jestem jednak pod silnym wpływem rzeźb, a ostatnio również ciekawych miejsc, w których te rzeźby powstają. Lubię ich szukać i szczegółowo dokumentować. Te ciekawe miejsca są wyjątkowe, nierozłączne z osobą, które je stworzyła, nie na sprzedaż, a więc nie podatne na spekulacje. Można je tylko dostrzec, udokumentować, zaprezentować i chronić. To właśnie pociąga mnie najbardziej. Mogę porzucić bezwzględną potrzebę posiadania i skupić się wyłącznie na myśli i potencjale twórczym autora. Moja droga wygląda zatem tak: od kolekcjonowania dzieł twórców marginalnych stopniowo przechodziłem do ich badania i próby ochrony.

La Inthonkaew (pierwsza od prawej) i goście wernisażu w Domu Darmstadt w Płocku

Oczywiście nadal istnieje wielu artystów, których prace chciałbym posiadać. Dziś jednak zdaję sobie doskonale sprawę, że nie zawsze jest to możliwe, z wielu powodów. Poza tym, nie jest to też tak istotne. Wartości kolekcji nie mierzy się jej zakresem ilościowym i liczbą nabytych dzieł. Dużo bardziej cieszy mnie, że mogę zorganizować wystawę, nakręcić film lub napisać publikację o artystach, których poznałem i poznałem. Widzę w tym sens i kontynuację moich działań kolekcjonerskich.

W latach 1992 – 2017 zrealizowałem łącznie dziesięć wystaw z mojej kolekcji na terenie Czech i Słowacji. Wypożyczam również pojedyncze prace na wystawy art brut w Europie. W przeciwieństwie do innych kolekcjonerów, którzy pilnie strzegą swoich skarbów, nie mam problemu z ich wypożyczaniem. Przeciwnie, uważam że działalność wystawiennicza to ważny aspekt kolekcjonerstwa.

Dlaczego filmuję?

Myślę, że wideo to fonemem, doskonałe narzędzie komunikacji dla właściwego rozpowszechniania wiedzy o wartościowej i autentycznej sztuce spontanicznej, która zasługuje na uwagę odbiorców. Wszystko to odbywa się bez wysokich kosztów finansowych, bez reklamy i bez konieczności korzystania z istniejącego tradycyjnego systemu galerijno-muzealnego, który niestety dość często podlega naciskom ekonomicznym i wszelkim innych, które nie sprzyjają spontanicznej twórczości.

Ondřej Sekanina, Pavel Konečný, Radek Łabarzewski, Andrzej Kwasiborski i Vera Berkova na rysunku La Inthonkaew, inspirowanym płockim wernisażem w Domu Darmstadt w Płocku

W ostatnim czasie moje zainteresowania kolekcjonerskie skupiają się na dokumentacji fotograficznej oraz dokumentacji wideo miejsc i twórców, którzy je stworzyli. Swój pierwszy film o twórczości ważnego czeskiego malarza spontanicznego Antonína Řeháka nakręciłem w 1995 roku. Od tego czasu powstało wiele innych krótkich filmów wideo, które uchwyciły twórczość fascynującym mnie czeskich i zagranicznych artystów spontanicznych. Niektóre z tych filmów pokażę jutro w programie Kino za rogiem.

Na naszą wspólną wystawę z Andrzejem Kwasiborskim (z którym znamy się od 2013 roku, kiedy po raz pierwszy odwiedziliśmy wasze piękne miasto) wybrałem, zgodnie z tym co ustaliliśmy, pięciu czeskich lub, mówiąc precyzyjnie, mieszkających w Czechach, twórców. Są to autorzy bardzo mi bliscy i tacy, których odkryłem sam lub z pomocą znajomych, czyli:

nieżyjący – Leoš Wertheimer (1956 – 2018) i Františka Kudelova (1912 – 1997) oraz Jaroslav Diviš (1981) Jiří Mráček (1952) La Inthonkaew (1980 lub 1981).

Leoš Wertheimer, samouk urodzony w Przerowie, był mechanikiem samochodowym i pracował jako strażak na kolei. Po chorobie psychicznej został poproszony przez swojego terapeutę o rysowanie. Tak więc w 1997 roku zaczął tworzyć lokomotywy i stacje. Prace powstawały na paperze pakowym. Znany jest także w Polsce, gdzie był pokazywany na wystawie prezentowanej niedawno w Muzeum Śląskim w Katowicach od września 2020 do marca 2021. Katowice pokazały prace czterech artystów – czeskiego Leoša Wertheimera oraz polskich: Piotra Drożdżaka, Henryka Kondratowicza i Artura Waszczyńskiego. Cechą wspólną prezentowanych prac była fascynacja komunikacją masową i środkami transportu.

Františka Kudelová, która pochodziła z rodziny chłopskiej, również przeszła chorobę psychiczną i właściwie całe życie spędziła w zakładzie psychiatrycznym w Kromierzyżu, gdzie również zaczęła spontanicznie malować.

Jaroslav Diviš jest autorem bardzo wyrazistym, naznaczonym także problemami psychicznymi, takimi jak lęk przed wolną przestrzenią i bezpośrednim kontaktem z innymi ludźmi. Od kilkudziesięciu lat żyje całkowicie sam, zamknięty w ogrodzonym płotem swoim domu. Ma kontakt tylko z najbliższą rodziną. Jest niezwykle kreatywny i zawsze poszukuje nowych metod artystycznych i wyrażania swoich silnych emocji. Jego práce znajdują się w kolekcji art brut Austriackiego Muzeum Guggingu.

Jiří Mráček i jego praca

Jiří Mráček pracował jako dekarz, ale zasłynął głównie jako sportowiec-kulturysta, który w latach 70. nawet dwukrotnie został mistrzem Czechosłowackiej Republiki Socjalistycznej w kulturystyce. Zaczął tworzyć dopiero podczas leczenia w szpitalu psychiatrycznym w Kromierzyżu w 2012 roku. Tutaj też zaczął tworzyć duże pastele, inspirowane kryzysem życiowym i wspomnieniami z młodości.

La Inthonkaew jest spontaniczną malarką i rysowniczką pochodzenia tajskiego, urodzonym w dżungli. Od około dwudziestu lat mieszka w Pradze. Jest córką wiejskiego szamana, który na łożu śmierci powierzył jej swoją szamańską misję. La wykorzystuje ją często w swojej pracy artystycznej. W ostatnich latach stworzyła szereg rysunków i obrazów, które spotkały się z międzynarodowym uznaniem. Od czasu do czasu rzeźbi rzeźby w drewnie, a także tworzy przedmioty z odnalezionego materiału.

Pavel Konečný*
Płock, 8 października 2021


*) Pochodzi z Ołomuńca. Od lat 70. XX wieku interesuje się sztuką twórców samorodnych (art naive, art brut, outsiders art, art des habitants-paysagistes), zbierając ich artystyczne manifestacje. Jego kolekcja liczy około 500 dzieł (obrazy, rysunki, rzeźby, obiekty). Część jego ogromnej kolekcji prezentowana była m.in. w Muzeum Sztuki w Ołomuńcu, Muzeum Montanelli w Pradze, czy w Galerii Sztuki Naiwnej Słowackiej Galerii Narodowej w Pezinoku. Cyklicznie organizuje wystawy samorodnych twórców oraz publikuje książki, pisze do takich czasopism jak A2, Art & Antiques czy Krok. Jest też pomysłodawcą i organizatorem corocznego festiwalu filmowy Art Brut Film w Ołomuńcu oraz członkiem praskiego stowarzyszenia ABCD – zajmującego się badaniem i promocją art brut – oraz międzynarodowej organizacji European Outsider Art Association (EOA).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *